WARSZAWA: 11:55 | LONDYN 09:55 | NEW YORK 04:55 | TOKIO 18:55

Morskie historie: szczecińskie domy marynarza część 2

Dodano: 30 sty 2020, 22:55

Dziś, zgodnie z obietnicą z ubiegłego tygodnia, druga część historii domów marynarza w Szczecinie, opis obiektu funkcjonującego przy ulicy Malczewskiego.
Domu Marynarza od wielu lat już w tym miejscu nie ma, a na pytanie o dalsze losy budynku trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Powróćmy więc do wspomnień i czasów, które wielu szczecinian i nie tylko wciąż doskonale pamięta.

Dom Marynarza przy ulicy Malczewskiego

W tym miejscu Dom Marynarza funkcjonował najdłużej i najpełniej rozwinął swoją działalność, nie tylko hotelową. Powstało prawdziwe centrum kultury i tradycji morskiej, znane nie tylko w Szczecinie i chętnie odwiedzane.
Wcześniej w tej części miasta znajdowały się eleganckie kamienice i willa należąca do przemysłowca Gustawa Adolfa Toepffera, współwłaściciela cementowni Portland Zement Fabrik „Stern” w Zdrojach. Podczas nalotów alianckich w 1944 roku ten fragment miasta został prawie całkowicie zniszczony i zdecydowano, że po odgruzowaniu powstanie w tym miejscu Dom Marynarza z Klubem Morskim .
Nowoczesny jak na ówczesne czasy budynek zaprojektowała znana grupa architektów (Wacław Kłyszewski, Jerzy Mokrzyński i Eugeniusz Wierzbicki) z warszawskiego Biura Projektów Budownictwa Ogólnego, zwana „Warszawskimi tygrysami”.
Budowę nowej siedziby rozpoczęto w listopadzie 1968 roku. Głównym wykonawcą inwestycji było Szczecińskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego nr 1 (SPBM-1). Wylewanie pierwszego fundamentu rozpoczęto 27 listopada 1968 roku. (10)


Fot. Wojciech Sobecki

Prace budowlane szczególnie wrażliwe na warunki pogodowe, takie jak prace ziemne i wylewanie fundamentów, rozpoczęły się w okresie jesienno-zimowym i z pewnością ten nieco niefortunny harmonogram robót był jedną z przyczyn opóźnień inwestycji, choć jak się okazało, wcale nie najważniejszą. Dom Marynarza miał być oddany do eksploatacji w 1971 roku. Budowa opóźniła się o dwa lata i ostatecznie obiekt przekazano w 1973 roku. W ówczesnej prasie przyczyny opóźnienia tłumaczono „niedoborem mocy przerobowej wykonawcy”.
„Budowę Domu Marynarza z Klubem Morskim w Szczecinie rozpoczęto w 1968 roku. Pierwotny termin przekazania do eksploatacji wyznaczono na koniec 1971 roku. Niestety, na skutek niedoboru mocy przerobowej wykonawcy SPBO-1 oraz trudności ze znalezieniem podwykonawcy na wyposażenie wnętrz, wynikły znaczne opóźnienia. Na rok 1973 pozostały jeszcze prace wartości 4 mln zł. Niemniej jednak jest obecnie szansa na uruchomienie hotelu i restauracji. Przekazanie całego obiektu nastąpi w terminie późniejszym. Rozpoczęte niedawno prace porządkowe przed budynkiem Domu Marynarza zapowiadają szybkie otwarcie jego podwoi” – pisał „Kurier Szczeciński” w wydaniu z dnia 11 stycznia 1973 roku.(11)
Część hotelową i restauracyjną Domu Marynarza przekazano do eksploatacji 4 kwietnia 1973 roku. W 11 piętrowym budynku hotelowym znalazły się 154 pokoje jedno i dwuosobowe z 250 miejscami noclegowymi. Prasa pisała wówczas, że jest to jeden z najbardziej nowoczesnych obiektów w kraju i w Europie, przeznaczonych dla ludzi morza (12). Pomieszczenia klubowe z salą teatralno-kinową, biblioteką, salą gimnastyczną oraz salami wykładowo-konferencyjnymi udostępniono nieco później.


Dom Marynarza, fragment elewacji. Fot. Wojciech Sobecki

Od razu po otwarciu zadbano o rozrywkę dla gości. W sali restauracyjnej codziennie odbywały się dancingi. Do tańca grał zespól „Meteor-Combo”, z którym śpiewała piosenkarka z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Sylwia Berger.
W kwietniu 1973 roku Towarzystwo Przyjaciół Szczecina, Stowarzyszenie Architektów Polskich i redakcja „Kuriera Szczecińskiego” ogłosili coroczny konkurs na najładniejszy budynek Szczecina „Mister Szczecina 1972”. Uczestnicy plebiscytu mogli głosować na siedem budynków, wśród których znalazł się także Dom Marynarza. Kupony konkursowe drukowane były w „Kurierze Szczecińskim”, a wśród uczestników miały być rozlosowane nagrody rzeczowe. Wyniki konkursu ogłoszono 26 kwietnia 1973 roku, w 28 rocznicę wyzwolenia Szczecina.
„Jury […] nie miało kłopotu z podjęciem ostatecznej decyzji. Zgodność poglądów jury i Czytelników biorących udział w plebiscycie na wybór Mister Szczecina 1972 była jednomyślna. W efekcie zaszczytny tytuł Mister 1972 uzyskał budynek przy ul. Malczewskiego – Dom Marynarza”. (13)
Na konkurs wpłynęło 3480 głosów, z których aż 1162 oddano na Dom Marynarza. (14)
Analizując wyniki konkursu zwróciłem uwagę na dwa, moim zdaniem dość istotne fakty. Konkurs „Mister Szczecina 1972”, jak wskazuje nazwa, powinien dotyczyć obiektów wybudowanych i przekazanych do eksploatacji w roku 1972, tymczasem w roku 1972 Dom Marynarza był jeszcze jeśli nie w budowie, to z pewnością w fazie wykańczania inwestycji. Nawet w roku 1973, dwadzieścia jeden dni przed oficjalnym ogłoszeniem wyników konkursu, do użytkowania przekazano zaledwie część hotelową i restauracyjną, bowiem cały kompleks nie był jeszcze gotowy. I jeszcze jedna uwaga. W roku 1998 z okazji jubileuszu 25-lecia funkcjonowania Domu Marynarza wydano pamiątkowy medal z następującym napisem: „PŻM, Dom Marynarza, Mister Szczecina 1973”, a przecież konkurs dotyczył roku 1972. Dla porządku przypomnę, że w roku 1973 tytuł „Mister Szczecina” uzyskała sala audytoryjna znajdująca się na terenie szpitala klinicznego na Pomorzanach. (15)


Medal wybity z okazji 25-lecia działalności Domu Marynarza

Mimo kłopotów związanych z budową i wyposażeniem, Dom Marynarza przez wiele lat doskonale służył ludziom morza, a później także hotelowym gościom stanowiąc wizytówkę Szczecina w kraju i za granicą.
Odbywały się tu ciekawe spotkania, występy artystyczne, były słynne Morskie Turnieje Kultury, prezentacje twórczości artystycznej ludzi morza, promocje morskich książek. Tutaj spotykały się na swoich dorocznych zebraniach matki chrzestne statków Polskiej Żeglugi Morskiej. Organizowano marynarskie wigilie, znane nie tylko w Szczecinie imprezy karnawałowe i słynne bale Sylwestrowe.
W roku 1973 Dom Marynarza był najwyższym budynkiem w Szczecinie i najnowocześniejszym hotelem w mieście. Nie było jeszcze wybudowanych wiele lat później „Redy” (otwarty w 1976), „Neptuna” (otwarty w 1984 roku), czy „Radissona” (otwarty w 1992 roku).
Dom Marynarza miał być nie tylko hotelem dla marynarzy i ich rodzin, ale także ośrodkiem morskiej kultury i tradycji i tak przez wiele lat było.
Tu znalazł swoje miejsce Morski Ośrodek Kultury, była doskonale zaopatrzona biblioteka, sala widowiskowo-teatralna, kino, a nawet studio nagraniowe i filmowe, co w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku było czymś niezwykłym.
– Niewiele osób pamięta, że pierwsze programy „Morze” produkowane przez Marka Koszura powstawały nie w studiu TVP w Szczecinie lecz w studiu Domu Marynarza- mówi wieloletni kierownik placówki, Witold Szadokierski.


Zdjęcie ze zbiorów Witolda Szadokierskiego

Na kasety wideo nagrywano też filmy, które później trafiały na statki nie tylko PŻM. W studiu nagrań rodziny marynarzy nagrywały na kasety magnetofonowe życzenia, pozdrowienia, ulubione melodie, które następnie wysyłano na statki.
Do końca lat osiemdziesiątych działał telefon „Rodzina”. Podczas 14-godzinnego dyżuru, od 8.00 dom 22.00 panie telefonicznie udzielały informacji o aktualnych pozycjach statków sześciu armatorów. Internetu wówczas jeszcze nie było.
Słynne nie tylko w Szczecinie, były zabawy karnawałowe oraz bale kapitańskie i sylwestrowe. Zaproszenia na takie imprezy rozchodziły się błyskawicznie, a chętnych było zawsze więcej niż miejsc dlatego dodatkowe stoły ustawiano nie tylko w sali restauracyjnej, ale także w bocznych salkach, a tańczono także na sali gimnastycznej i w holu. Bywalcy tamtych imprez wspominają je z sympatią do dziś.
Na 25-lecie Polskiej Żeglugi Morskiej powstała piosenka „Kapitańskie Tango” . Słowa napisała Anna Brzozowska, muzykę skomponował Adam Skorupka. Ten przebój stał się znakiem rozpoznawczym imprez w Domu Marynarza piosenka była grana nie tylko na każdym balu sylwestrowym, ale także na zabawach i dancingach.
Podczas spotkań w Domu Marynarza pojawiało się wiele ciekawych pomysłów i inicjatyw. To właśnie w budynku przy ul. Malczewskiego obradowała komisja konkursowa akceptująca projekt pomnika „Tym, co nie powrócili z morza” stojący na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.
Przewodniczącym komisji konkursowej był ówczesny szef Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej, Andrzej Huza.

Po raz pierwszy w Domu Marynarza

Pod wieloma względami Dom Marynarza był hotelem niezwykłym, wiele pomysłów, które zastosowano tu po raz pierwszy jest dziś standardem usług hotelowych. Wówczas była to nowość, a niektórzy używali nawet określenia ekstrawagancja.
W Domu Marynarza była pierwsza w Szczecinie sauna. Podobno podczas wizyt w tym gorącym miejscu, udawało się załatwić wiele spraw, które podczas oficjalnych spotkać były określane jako ”nie do załatwienia”. Niektórzy żartują, że w tym miejscu rozmawiało się szczerze, bo trudno mieć przy sobie aparaturę podsłuchową czy nagrywającą będąc owiniętym tylko w ręcznik. Później obok sauny pojawiło się także solarium.
W hotelu funkcjonowały pierwsze w mieście wypożyczalnie samochodów i rowerów.
W drink barze znajdującym się na ostatnim piętrze po raz pierwszy zastosowano zasadę, że bar jest czynny do ostatniego klienta. Wielu bywalców innych lokali wpadało na ostatniego drinka na ostatnie piętro Domu Marynarza. Co ciekawe, ten słynny nie tylko w Szczecinie drink-bar początkowo służył jako bufet dla pracowników.
Jako pierwszy szczeciński hotel Dom Marynarza znalazł się w Zrzeszeniu Hoteli Polskich. Dwa posiedzenia tego szacownego gremium odbyły się przy ul. Malczewskiego w Szczecinie.
Niewiele osób wie, że dach hotelu pełnił rolę tarasu, na który latem wystawiano stoliki z parasolami. Stąd roztaczał się wspaniały widok na panoramę miasta.

Trudne lata osiemdziesiąte

W latach osiemdziesiątych zlikwidowano obowiązujące dotychczas karty wstępu. Obiekt chcąc utrzymać się na coraz bardziej rynku usług turystyczno-gastronomicznych szeroko otworzył drzwi nie tylko dla turystów, ale także dla klientów chcących zorganizować spotkanie czy konferencję.
Z ciekawie wyposażonych sal konferencyjnych korzystało wiele firm z całej Polski organizując spotkania dla swoich pracowników i kontrahentów. Wiele pomieszczeń wynajęto. Była więc w Domu Marynarza prywatna szkoła językowa, szkoła tańca, salę gimnastyczną wynajmowały sekcje sportowe, w jednym z pomieszczeń znajdował się zakład fryzjerski, był nawet oddział banku.
Jednym z największych atutów hotelu na Malczewskiego była doskonała kuchnia. Nawet w czasach, gdy na sklepowych półkach królowała przysłowiowa kawa zbożowa i ocet w Domu Marynarza można było zjeść dobry obiad, napić się dobrej polskiej wódki zagryzając tatarem.
Jak to było możliwe? Pyta uśmiechając się Witold Szadokierski. Masowce Polskiej Żeglugi Morskiej bardzo często transportowały zboże mówi pan Witold. W ładowniach pozostawały resztki tzw. zmiotki. Myśmy jako Dom Marynarza odbierali zmiotki ze statków i oddawaliśmy do rolniczych spółdzielni produkcyjnych, a oni karmili tym zbożem „nasze” prosiaki i kury, z których później otrzymywaliśmy mięso. Taka transakcja wymienna, my im dawaliśmy paszę, a oni nam mięso. Mięso i drób sprzedawaliśmy pracownikom na święta Bożego Narodzenia, trafiało też do naszych ośrodków wczasowych i kolonijnych. Żeby je bezpiecznie magazynować postawiliśmy obok budynku Domu Marynarza dwie szwedzkie chłodnie, takie same jak używa się na statkach. Markowe alkohole kupowaliśmy hurtem w Baltonie, za bony marynarskie. Takie były wtedy czasy- mówi wieloletni kierownik Domu Marynarza.


Zdjęcie ze zbiorów Witolda Szadokierskiego

Nie tylko VIP-y

Wraz z likwidacją kart wstępu pojawiły się też problemy. W barze zaczęli spotykać się cinkciarze i uczestnicy tzw. marynarskich biznesów. Wieczorami przychodziły też poszukujące zagranicznych klientów, panie lekkich obyczajów.
– Pewnej nocy pijani goście ze Skandynawii zwalili ze stalowych postumentów znajdujących się przed budynkiem ozdobne, ważące około tony ogromne głazy. Żeby je postawić na miejsce musieliśmy wynająć dźwig, a oni je wcześniej rozochoceni dobrą polską wódką gołymi rękami zwalili -wspomina Szadokierski.
Większych problemów z gośćmi, bójek czy aktów wandalizmu nie było. Jedno samobójstwo, jeden pożar, który udało się ugasić w zarodku, i awantura podczas której ktoś strzelił z gazowego pistoletu, to jak na ponad 25 lat działalności naprawdę niewiele.
– Raz na parkingu przed hotelem rozgrywały się sceny, które czasami możemy oglądać w gangsterskich filmach. Miejsce spotkania wyznaczyli sobie handlarze bronią. Podjechały drogie samochody i panowie wyjęli z bagażników broń, którą spokojnie oglądali. Ktoś z obsługi zadzwonił na policję, przyjechała grupa policjantów w czarnych kominiarkach i zabrała samochody, broń i właścicieli tego kłopotliwego sprzętu-mówi Szadokierski.
Dom Marynarza „zagrał” też w prawdziwej filmowej produkcji. Był to nakręcony w roku 1981 film w reżyserii Zbigniewa Kuźmińskiego „Okolice spokojnego morza” z Romanem Wilhelmim w roli głównej. W filmie zagrała cała plejada znanych polskich aktorów między innymi: Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Ewa Szykulska, Henryk Talar, Jerzy Bińczycki i Leon Niemczyk.
W latach świetności w Domu Marynarza nocował Aleksander Kwaśniewski, jeszcze jako minister sportu. Bywali tu również: minister transportu Bogusław Liberadzki, Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki jeszcze jako działacze związkowi. Podczas wizyt w Szczecinie lubił zatrzymywać się na Malczewskiego wicepremier Henryk Goryszewski. Często z gościnności korzystali artyści: Krystyna Janda, Piotr Skrzynecki, Zbigniew Zamachowski, Janusz Rewiński,Krzysztof Krawczyk.

Co będzie dalej?

Jak potoczą się losy niegdyś najwyższego hotelu w Szczecinie, budynku, który w roku 1972 uzyskał zaszczytny tytuł „Mistera Szczecina” trudno powiedzieć.
W roku 2000 Polska Żegluga Morska chciała obiekt sprzedać za około 15-16 mln zł, ale chętnych na zakup nieruchomości nie było.
Armator przekazał obiekt Skarbowi Państwa w zamian za anulowanie przez ministra finansów 35 mln zaległych podatków. Jako reprezentant Skarbu Państwa hotelem zarządzało Miasto, które sprzedało Dom Marynarza Uniwersytetowi Szczecińskiemu z 97-procentową bonifikatą za kwotę ok. 420 tys. zł. (16) Przez wiele lat w dawnym hotelu marynarskim działał uczelniany akademik. Po latach eksploatacji straż pożarna nie wyraziła zgody na dalsze użytkowanie budynku. Uczelni nie było stać na kosztowny remont i niezbędną modernizację więc zlikwidowała akademik przenosząc studentów w inne miejsce. Obecnie (styczeń 2020) budynek stoi pusty. Podobno są plany jego wyburzenia, bo ewentualna modernizacja jest już nieopłacalna.
I tak prawdopodobnie zakończy się historia budynku, który nosił zaszczytne miano „Mister Szczecina” , a teraz przez niektórych bywa nieco złośliwie nazywany „Mister problem”.

Dom marynarza, który nigdy nie powstał

Niewiele brakowało, a Dom Marynarza w Szczecinie zyskałby kolejną piątą już lokalizację. 2 października 2002 Rada Miasta podjęła uchwałę o bezprzetargowym przekazaniu Marynarskiej Radzie Opiekuńczej w użytkowanie wieczyste na 99 lat działki przy ul. Mickiewicza.
Nieruchomość została przekazana w celu „wybudowania ośrodka dla marynarzy z przeznaczeniem na prowadzenie działalności kulturalnej, socjalnej i opiekuńczej dla marynarzy” .(17)


W tym miejscu miał powstać nowy Dom Marynarza. Fot. Wojciech Sobecki

Inwestycję w znacznej części miała sfinansować Międzynarodowa Federacja Transportowców -International Transport Federation (ITF).
Na skutek niefortunnego zbiegu okoliczności, a przede wszystkim braku porozumienia zainteresowanych środowisk marynarskich, dom marynarza w nowym miejscu nigdy nie został wybudowany, a pieniądze z ITF przesunięto na inne cele zrealizowane niestety poza Polską.
Tak kończy się historia marynarskich domów w Szczecinie. Czy w Szczecinie powstanie nowy dom marynarza? Czy w nowej rzeczywistości społecznej i gospodarczej, takie miejsce jest potrzebne? Odpowiedzi na te pytania pozostawiam Państwu.

Wojciech Sobecki

Bibliografia

10. „Kurier Szczeciński” nr 285 (7549) 4 grudnia 1968

11. „Kurier Szczeciński” nr 9 (8803) 11 stycznia 1973

12. „Kurier Szczeciński” nr 81 (8875) 5 kwietnia 1973

13. „Kurier Szczeciński” nr 98 (8892) 26 kwietnia 1973

14. ibidem

15 „Kurier Szczeciński” nr 98 (9198) 26-27 kwietnia 1974

16. „Gazeta Wyborcza” nr 88 (9302) 16 kwietnia 2018

17. Uchwała nr LVI/1265/02 Rady Miasta Szczecina z dnia 2.10.2002 r.

Dziękuję Krystynie Pohl i Witoldowi Szadokierskiemu za przekazane materiały i ciekawe informacje.