WARSZAWA: 16:14 | LONDYN 14:14 | NEW YORK 09:14 | TOKIO 23:14

Nowy dok dla Szczecina

Dodano: 21 lis 2019, 21:12

Od pewnego czasu Morska Stocznia Remontowa „Gryfia” poszukuje nowego doku pływającego, który zastąpi stary, zbudowany w roku 1940 dok nr 1.
Pozyskanie doku pływającego nie jest sprawą łatwą. Na rynku pojawia się niewiele konstrukcji spełniających wymagania „Gryfii” dotyczące wielkości, wyporności oraz jakości wykonania. Najlepsze doki bardzo szybko znajdują nabywców. Specjaliści ze stoczni obejrzeli ponad 20 doków, być może wśród nich jest także ten, który zostanie sprowadzony do Szczecina.
Obecnie najbardziej prawdopodobna wydaje się możliwość sprowadzenia doku z Azji, gdyż w Europie podaż tego typu konstrukcji jest stosunkowo niewielka, a ceny sprzedaży są wyższe niż na Dalekim Wschodzie.

– Wszystkie nasze działania odbywają się przy pełnej akceptacji i wsparciu naszego właściciela, który doskonale rozumie konieczność pozyskania dużego doku dla Szczecina. Chcielibyśmy, aby konstrukcja, która trafi do „Gryfii” umożliwiała wydokowanie większych jednostek niż eksploatowany obecnie nasz największy dok nr 5. Będzie to nie tylko zwiększenie konkurencyjności stoczni, ale także poprawa bezpieczeństwa żeglugi w zespole portów Szczecin – Świnoujście, ponieważ w przypadku awarii statku na torze wodnym dok będzie mógł być wykorzystany do sprawdzenia ewentualnych uszkodzeń i podjęcia decyzji o dalszych działaniach dotyczących jednostki – mówi Artur Trzeciakowski, prezes Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” S.A.
Przypomnijmy, że obecnie „Gryfia” dysponuje w Szczecinie i Świnoujściu sześcioma dokami (3 w Szczecinie i 3 w Świnoujściu) i dwoma dokopontonami. Największy dok nr 5 ma 216 metrów długości, 35 metrów szerokości i nośność 17 000 ton, co pozwala na dokowanie statków o nośności 40 000 DWT.
Jeśli wszystkie procedury zakończą się pomyślnie, to być może nowy dok trafi do Szczecina w pierwszym półroczu przyszłego roku i będzie to największy dok pływający w polskich stoczniach.
A co stanie się z dokiem nr 1? Prawdopodobne wydają się trzy scenariusze: sprzedaż do któregoś z państw, w którym przepisy dotyczące eksploatacji tego typu obiektów są mniej rygorystyczne niż w Polsce. W takim wypadku dok czeka daleka podróż. Drugi scenariusz to przekazanie konstrukcji na złom. Niedawno, dość niespodziewanie pojawiła się trzecia możliwość: przekazanie doku do jednego z muzeów, gdzie stałby się on elementem stałej ekspozycji. To trzecie rozwiązanie, choć z pewnością trudne i dość kosztowne wydaje się bardzo ciekawe.

Tekst i fot. Wojciech Sobecki