WARSZAWA: 23:31 | LONDYN 21:31 | NEW YORK 16:31 | TOKIO 06:31

Ocean Południowy 18 – 19.03.2015r. Na północ – kierunek Horn!

Dodano: 23 mar 2015, 7:43

„… Żeglujemy ciągle na północ. Ciemności dopadają nas już po 21.00. Planujemy – noc w miarę bezpiecznym – dryfie. Ale warunki wiatrowe zmieniają nasze plany. Stanąć się nie dało. Na samym małym kliwrze, rozwiniętym (licząc po jego dolnej krawędzi) na 120-130 cm, płyniemy z prędkością 4-4,5 węzła! (ponad 8 km/h). Oczywiście wystawiamy wachty – sterową i oko.
Trwa normalna walka z czasem i przestrzenią. Wiatr z silnymi szkwałami. Do tego co jakiś czas wpływamy w leżące na wodzie chmury. I tak ciągle, aż do świtu. Za każdą z tych chmur może czekać góra lodowa lub pole growlerów. Ale cały czas jesteśmy bardzo ostrożni i szczęście nas nie opuszcza.
Za dnia spokojna żegluga. Liczymy mijane góry lodowe – to pozwoli nam to ocenić ich zagęszczenie i podpowie sposób pływania nocą. Póki się da płyniemy na wszystkich żaglach, ale po zmroku, żagle w dół i znowu stajemy dryf…
Przeszliśmy juz koło podbiegunowe. Od razu zrobiło się cieplej… Na razie mentalnie! Tego ocieplenia, po prawie 3 miesiącach pływania w lodach trochę się obawiamy. Będzie esencjonalnie…
Ciągle do przodu… Nasz kierunek – Przylądek Horn. Zaczynamy osiągać niezłe prędkości. Płyniemy 7-8 węzłów (prawie 15 km/h) przez cały dzień i tym razem nie zwalniamy nocą. Mijamy 63ci stopień (szerokości geograficznej Południowej). Znowu liczymy góry lodowe, ale tym razem od świtu do południa tylko 3! Zaczyna się bezpieczniejsze pływanie – bez obmarzania i bez gór lodowych. Dziwnie to brzmi, bo przed nami cieśnina Drake’a i Przylądek Horn, a to przecież najniebezpieczniejsze wody na świecie. Znamy je dobrze i wiemy czego można się po tych okolicach spodziewać …
Robi się naprawdę cieplej. Ostatniej nocy usłyszeliśmy pierwsze, nieśmiałe uderzenie. W pierwszej chwili – zabrzmiało to jakbyśmy najechali burtą na growlera (lodową krę). Po chwili następne uderzenie i pooooszło. Stuka. Wali nawet, tak, że czasami Selma aż podskakuje. Wygląda na to, że mamy własną górę lodową – wewnątrz – zbiorniku wody pitnej, który zamarzł w czasie żeglowania po Morzu Rossa. Pozostaje nam cierpliwie poczekać, aż się rozpuści… Niebawem przywrócimy dostawy wody pitnej ze zbiorników, tymczasem pijemy wodę z growlerów spod wyspy Piotra I… Na pewno jest lepsza!
Życie na jachcie trwa. Świętujemy kolejne urodziny. Tym razem to Wifi (Michał) – postarzał się nam o kolejny rok… W prezencie dostał torcik przygotowany przez Tomka (pyszny, zjedliśmy go natychmiast), a kapitan dorzucił buteleczkę wina (jedną na 11-tu, ale zawsze ;-), a Duszan podarował prezent wzbudzający zazdrość pozostałych załogantów – całą paczkę odświeżających chusteczek dla niemowląt. Solenizant podzielił torcik, rozlał wino i poczęstował chusteczkami. Wszyscy z zadowoleniem wytarli swoje szczęśliwe i uśmiechnięte, brodate twarze. Meldujemy: jesteśmy napojeni, nakarmieni i z czystymi twarzami. Zapachniało jak w szpitalu położniczym, na sali noworodków…
I tak to sobie spokojnie przemy do celu…
Z Selmy – płynącej na Horn – pozdrawiają:
Piotr, JaceK, Wifi, Tomek, Kris, Damian, Artur, Duszan, Krzysiek, Leon i Luby.
Specjalne pozdrowienia dla Grzesia Górnickiego. Był z nami na Antarktydzie i przetłumaczył książkę Shackletona „Południe” o Wyprawie „Endurance”.
„Źródło: Selma Expeditions.com
Gwiazdy_nad_nami_fot_P.Lubaczewski_SelmaExpeditions.com
Skipper_fot_T.Lopata_SelmaExpeditions.com
Toast_Fot.T.Łopata_SelmaExpeditions.com