Dodano: 21 mar 2025, 8:26
Kilka słów o historii
Budowa gmachu obecnego Muzeum Narodowego przy Wałach Chrobrego (wcześniej nazwanego Muzeum Miejskim – Stadt Museum), którego projektantem był twórca całej koncepcji Haken Terasse, Wilhelm Meyer-Schwartau, rozpoczęła się w roku 1908 i trwała 5 lat.
25 czerwca 1913 roku Heinrich Dohrn dokonał uroczystego otwarcia Muzeum Miejskiego (Stadt Museum).
W nowym gmachu miały znaleźć się zbiory sztuki antycznej (kopie i oryginały), regionalne zbiory sztuki Pomorza oraz eksponaty przyrodnicze.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że znajdujący się na Wałach Chrobrego dzisiejszy gmach główny Muzeum Narodowego w Szczecinie jest jedynym nie tylko w Szczecinie, ale na całym Pomorzu Zachodnim budynkiem zaprojektowanym i budowanym z przeznaczeniem muzealnym. Pozostałe obiekty zostały dla potrzeb muzeów zaadaptowane.
W Szczecinie było Muzeum Morskie
W czasach przedwojennych nie myślano o utworzeniu muzeum morskiego. Taka koncepcja pojawiła się dopiero w polskim Szczecinie, w roku 1945, kiedy zdecydowano się na utworzenie w dawnym Stadt Museum Muzeum Morskiego. Nowa instytucja miała być tworzona przez Instytut Bałtycki i podlegać Ministerstwu Żeglugi.
Początkiem zbiorów były ocalałe z wojennej zawieruchy przedmioty ze zlikwidowanego w 1942 roku, prywatnego przedwojennego warszawskiego Muzeum Morskiego, którego założycielem był hrabia Stanisław Ledóchowski.
Wśród pierwszych eksponatów znalazły się modele statków, plakaty i obrazy o tematyce marynistycznej oraz wydawnictwa morskie.
W 1946 roku Ministerstwo Żeglugi przejęło gmach dawnego Muzeum Miejskiego i jeszcze w tym samym roku zorganizowano wystawę rybacką z elementami historii żeglugi. Ekspozycja prezentowała 372 obiekty.
27 czerwca 1948 roku muzeum udostępniono zwiedzającym. Muzeum Morskie w pierwotnej strukturze przetrwało zaledwie dwa lata. 28 grudnia 1950 roku zostało włączone w strukturę Muzeum Pomorza Zachodniego i znalazło się pod zarządem Ministerstwa Kultury.
W tym czasie ekspozycja morska stała się tylko jednym z działów Muzeum Pomorza Zachodniego, a od roku 1970 Muzeum Narodowego. Muzeum Morskie jako oddzielna instytucja przestało istnieć.
W 1950 roku, na mocy porozumienia ministerstw żeglugi oraz kultury i sztuki, część gmachu Muzeum Morskiego zajął Teatr Współczesny, który funkcjonuje w tym miejscu do dziś.
Pierwsze działania Działu Morskiego Muzeum Pomorza Zachodniego polegały przede wszystkim na inwentaryzacji obiektów związanych z historią techniki i gospodarki morskiej.
Eksponaty gromadzono we współpracy z Urzędem Morskim, którego pracownicy wydobywali wraki z akwenów dawnych stoczni i basenów portowych. Współpracowano także z Centralą Złomu, gdzie również poszukiwano eksponatów.
W latach 1952-1958 w modelarni muzeum powstało wiele modeli statków oraz makiet portów, z których niektóre prezentowane są na wystawach do dnia dzisiejszego.
Pierwszy okres działalności zamknęła wystawa „Polska na morzu”, która zorganizowana została w 1960 roku.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku zdecydowano, że obok prezentacji obiektów historycznych w Dziale Morskim pokazywane będą osiągnięcia gospodarki morskiej na Pomorzu Zachodnim po drugiej wojnie światowej.
W 1961 roku zorganizowano wystawę „Architektura wnętrz okrętowych”. W latach 1961-1963 prezentowano stałą ekspozycję „Urządzenia i mechanizmy statków morskich”.
W ramach obchodów 20. lecia PRL Dział Morski zorganizował dwie wystawy zagraniczne, w Aarhus i Rostocku, prezentujące gospodarczy, naukowy i kulturalny dorobek Pomorza Zachodniego.
Od połowy lat sześćdziesiątych pracownicy muzeum brali udział w wyprawach na Morze Północne oraz akweny północno-zachodniej Afryki. Plonem tych wyjazdów były zbiory ponad 1000 okazów fauny i flory morskiej, które wzbogaciły kolekcję muzeum. Efektem wypraw były także wystawy prezentujące pracę rybaków dalekomorskich.
W roku 1970 otwarto wystawę „Gospodarka morska na Pomorzu Zachodnim w latach 1945-1970”, na której zaprezentowano dorobek tej gałęzi gospodarki w okresie 25 lat PRL-u.
Z okazji jubileuszu 30-lecia działalności Stoczni Szczecińskiej, w roku 1978 zorganizowano wystawę prezentującą działalność tego największego wówczas na Pomorzu Zachodnim zakładu pracy.
Trzy lata później, w roku 1980, pojawiła się wystawa „Pomoce i przyrządy nawigacyjne”, a w roku 1981 w holu budynku pokazano ekspozycję „Okręt w sztuce”.
Koncepcja Muzeum Morskiego pod Trasą Zamkową
W roku 1986 powstała koncepcja utworzenia ekspozycji morskiej pod Trasą Zamkową. Zwolennikiem tego pomysłu był wieloletni dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie prof. Władysław Filipowiak.
Miały się tam znaleźć łodzie, kotwice, urządzenia techniczne, przy nabrzeżu miały stanąć niewielkie jednostki. Marzeniem profesora było zaprezentowanie dziejów szkutnictwa od czasów najdawniejszych do współczesności.
Projekt był mocno zaawansowany, wydano już nawet pozwolenie na budowę, ale ze względu na trudności finansowe i techniczne nie udało się zrealizować tego niewątpliwie interesującego zamierzenia.
Trzy lata później, w roku 1989, na dziedzińcu muzeum od strony ulicy Jarowita powstał skansen morski, w którym zgromadzono stare kutry oraz elementy napędów i wyposażenia okrętowego.
W 1990 roku otwarto wystawę modeli statków polskich oraz wybudowanych w polskich stoczniach dla zagranicznych armatorów.
Pracownicy muzeum doprowadzili do postawienia pomnika-masztu ze statku „Kapitan Maciejewicz” na Placu Żołnierza Polskiego. Później, na wniosek ówczesnego dyrektora Muzeum Narodowego, maszt zdemontowano i przeniesiono na Łasztownię, gzie stoi do dziś.
Morskiego Centrum Nauki miało połączyć historię z osiągnięciami naukowymi dotyczącymi techniki morskiej, fizyki morza, wielkich odkryć cywilizacyjnych i morskich, prezentowanymi w bardzo nowoczesnej, interaktywnej formie. Swoją rolę spełnia, o czym świadczy choćby stale rosnąca liczba zwiedzających, ale nie jest to z pewnością muzeum morskie.
Muzeum Morskiego wciąż nie ma…
Muzeum Morskiego z prawdziwego zdarzenia nadal w Szczecinie nie ma. Jest Morskie Centrum Nauki i znajdujący się na tyłach szczecińskiego Muzeum Narodowego – Skansen Morski, jest nawet Dział Morski w Muzeum Narodowym, ale prawdziwego muzeum morskiego w Szczecinie nie mamy.
– Moim zdaniem to kwestia polityczna. To politycy decydują o rozdziale funduszy na poszczególne cele. Środki publiczne wydatkowano na różne, mniej lub bardziej potrzebne inwestycje. Przykro to mówić, że w mieście takim jak Szczecin, na stworzenie prawdziwego Muzeum Morskiego nigdy nie znaleziono pieniędzy – mówi były wieloletni dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie, Lech Karwowski.
Problemem stało się nie tylko miejsce ekspozycji (Muzeum Narodowe na Wałach Chrobrego nie dysponuje wystarczającą powierzchnią), ale także brak specjalistów, którzy mogliby pracować nad ekspozycją morską, w profesjonalny sposób dbać o poszczególne eksponaty i prowadzić działalność naukową. Ponadto powinno znaleźć się miejsce na warsztaty, w których możliwa byłaby konserwacja i naprawa eksponatów, szczególnie tych prezentowanych na zewnątrz, ponieważ ich degradacja postępuje najszybciej. Takich możliwości obecnie w Szczecinie nie ma.
Doskonałym miejscem na budowę Muzeum Morskiego jest teren Łasztowni. Realizacja koncepcji muzealnej została rozpoczęta, jednak kolejny raz wygrała polityka. W 2006 roku udało się doprowadzić do wspólnego posiedzenia komisji kultury Urzędu Miasta i Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, na którym wskazano dwa priorytety działań: powstanie Teatru Kana i budowę Muzeum Morskiego. Wydawało się, że pierwszy krok został zrobiony, ale z kolejnymi było już coraz trudniej.
– Kiedy teren Łasztowni został skomunalizowany, odbyło się spotkanie marszałka Obryckiego, prezydenta Krzystka i mnie, na którym zaproponowałem, że teren od mostu z dwoma magazynami na Łasztowni, to mógłby być teren przyszłego Muzeum Morskiego.
Prezydent Krzystek stwierdził wówczas, że nie może dać na muzeum tak dużego terenu, bo to będzie około 10 ha i Rada Miasta nie wyrazi na to zgody. Zaproponował mniejszy teren, od wiaduktu Trasy Zamkowej do ściany czołowej magazynu stojącego wówczas na Łasztowni. Teren na Muzeum Morskie na Łasztowni udało się w końcu pozyskać, ale Muzeum Morskie nigdy tam nie stanęło – mówi Lech Karwowski.
Została nawet opracowana wstępna koncepcja, ogłoszono konkurs na projekt, ale muzeum nie powstało.
Centrum Dialogu Przełomy – czyli kwadratura koła
W tym samym czasie, kiedy mówiono, że nie ma pieniędzy na Muzeum Morskie w Szczecinie, pojawiła się koncepcja powstania Centrum Dialogu Przełomy. Rozmawiając z wieloma osobami usłyszałem, że był to pomysł, który trafił nie tyle na szerokie zapotrzebowanie społeczne, ile na podatny grunt polityczny.
– Po prostu wielu ludzi uczestniczących w przemianach społeczno-politycznych chciało sobie postawić pomnik za życia i na tej fali powstały Przełomy – mówi jeden z moich rozmówców.
– Z pewnością nie bez znaczenia był także kompleks Gdańska. W Gdańsku jest Europejskie Centrum Solidarności, a w Szczecinie, gdzie przecież podpisano Porozumienia Sierpniowe wcześniej niż w Trójmieście, podobnego miejsca nie było. Szczecin czuł się pomijany, a nawet nieco zapomniany, bo Jurczyk to jednak nie Wałęsa i dlatego zdecydowano się na budowę Centrum Dialogu Przełomy. Ma to dobrą stronę, bo na powierzchni tego centrum powstał doskonały plac do jazdy na deskorolkach i to chyba jedyna korzyść z tej inwestycji – mówi, uśmiechając się, mój rozmówca.
Centrum Dialogu Przełomy powstało w chwili, gdy na Muzeum Morskie zabrakło pieniędzy, zabrakło ich także na poszerzenie ekspozycji związanej z historią Szczecina. Od dawna wiadomo, że powierzchnia ekspozycji eksponatów związanych z historią naszego miasta w Ratuszu Staromiejskim jest niewystarczająca.
– O powstaniu Centrum Dialogu Przełomy z pewnością nie decydowali muzealnicy. To była decyzja jeśli nie stricte polityczna, to z pewnością wspierana przez określone środowiska polityczne – mówi Lech Karwowski.
Sytuacja jest ciekawa, ponieważ podobną do Przełomów tematyką i podobnym okresem historycznym ma się zajmować Centrum Solidarności Stocznia, powołane zarządzeniem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego 24 sierpnia 2023 roku. Zgodnie z zapisami zarządzenia „nadzór nad Centrum sprawuje minister właściwy do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego, który zapewnia środki niezbędne do jego utrzymania i rozwoju”.
Centrum Dialogu Przełomy jest częścią Muzeum Narodowego w Szczecinie i jak głosi informacja na stronie internetowej jest to „Instytucja Kultury Samorządu Województwa Zachodniopomorskiego współprowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego”. Co z tego wszystkiego wyniknie? Zobaczymy.
Morskie Centrum Nauki zamiast Muzeum Morskiego
Morskie Centrum Nauki powołano uchwałą Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego z dnia 12 września 2017 roku. Stało się ono w dużym stopniu powieleniem koncepcji nowoczesnego Muzeum Morskiego, które oprócz funkcji wystawienniczej miało spełniać również rolę placówki dydaktyczno-naukowej.
Tak właśnie Muzeum Morskie wyobrażał sobie prof. Jerzy Stelmach, prezentując swoją koncepcję w opracowaniu zatytułowanym: „Koncepcja merytoryczna Muzeum Morskiego w Szczecinie”. Muzeum, a nie centrum nauki. „Budowa muzeum morskiego w Szczecinie jest zatem jak najbardziej uzasadniona, a istnienie stosunkowo niedużego oddziału Muzeum Narodowego poświęconego morzu jest dalece niewystarczające” – pisał prof. Stelmach.
W swoim opracowaniu prof. Stelmach zwracał uwagę, że „główną powierzchnią ekspozycyjną muzeum będzie wystawa historycznych jednostek pływających oraz urządzeń portowych i stoczniowych […].Taka historyczna ekspozycja będzie uzupełniona o elementy interaktywne, zabawowe i widowiskowe” Niestety, jak dotąd ekspozycji jednostek pływających oraz urządzeń portowych i stoczniowych Szczecin się nie doczekał. Chyba, że do tego typu eksponatów zaliczymy trzy dźwigi stojące na Łasztowni, które z muzealnictwem nie mają wiele wspólnego poza faktem, że przez dłuższy czas, przed przejęciem przez Miasto, były własnością Muzeum Narodowego w Szczecinie.
W Morskim Centrum Nauki zrealizowano drugą część koncepcji profesora, tzn. ekspozycję interaktywną, choć znacznie odbiegającą od pierwotnych założeń przedstawionych przez dzisiejszego patrona Morskiego Centrum Nauki. Profesor wskazywał między innymi na możliwość zorganizowania edukacyjnego placu zabaw pod gołym niebem, którego centrum mógłby być model starego żaglowca, na którym dzieci mogłyby bawić się w piratów. Takie ogródki edukacyjne istnieją między innymi w Norymberdze, w Helsinkach, Bremie, a w Polsce w Krakowie. Szczecińskie Centrum Nauki zamknięto w betonowej bryle, choć niewykorzystanego miejsca wokoło jest całkiem sporo. Bardzo blisko wejścia do Morskiego Centrum Nauki parkują samochody pewnej bardzo prestiżowej japońskiej marki, ale – jak rozumiem – na to miejsce musiało się znaleźć.
„…przed Morskim Centrum Nauki na Łasztowni, na środku chodnika, w dobrze eksponowanym miejscu, codziennie parkował jeden ze służbowych samochodów MCN, oklejony nazwą dilera-sponsora MCN” – pisała Gazeta Wyborcza w wydaniu 8 października 2024 roku.
Zamiast podsumowania
Szczecin ma wiele ciekawych eksponatów związanych z morzem, które powinny zostać wyeksponowane. Jest prom „Gryfia”, zbudowany w szczecińskiej Stoczni Vulkan w 1887 roku. Wiekowego taboru pływającego pozbywa się Urząd Morski, z pewnością znalazłoby się kilka starych holowników. O nową jednostkę stara się Politechnika Morska, więc prawdopodobnie wkrótce zostanie wyłączony z eksploatacji statek szkolno – badawczy „Nawigator XXI”. Na tyłach Muzeum Narodowego niszczeją stare kutry i eksponaty techniki morskiej, których nie ma gdzie pokazać.
Wiele ciekawych obiektów utraciliśmy bezpowrotnie, jak choćby słynnego „Sołdka”, stanowiącego dziś chlubę Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Nie udało się uratować pogłębiarki parowej „Mamut” z 1914 roku, która została zezłomowana w 2006 roku.
– Obawiam się, że muzeum morskiego z prawdziwego zdarzenia w Szczecinie w najbliższych latach się nie doczekamy. Mamy Morskie Centrum Nauki i zdaniem wielu decydentów to zamyka sprawę ekspozycji morskiej, a przecież Muzeum Morskie i Morskie Centrum Nauki mogłyby doskonale współpracować i uzupełniać ofertę dla zwiedzających. Po wielu latach starań odnoszę wrażenie, że Muzeum Morskiego politycy w Szczecinie zwyczajnie nie chcą – mówi ze smutkiem w głosie Lech Karwowski.