Dodano: 29 lip 2016, 8:38
O tym, że Norwegia może się stać już niedługo prawdziwym potentatem, jeśli chodzi o flotę promów elektrycznych, mówi się coraz więcej i coraz głośniej. Plany Norwegów nabierają zresztą coraz bardziej konkretnych kształtów.
Według zaprezentowanego właśnie konceptu, modernizacja może czekać nawet 70 procent floty eksploatowanej obecnie w Norwegii. Zgodnie z założeniami, ze 180 używanych obecnie promów aż 84 miałyby poruszać się wyłącznie dzięki bateriom, a kolejne 43 miałoby funkcjonować dzięki napędom hybrydowym. Stwierdzono, że konwersja tak pokaźnej liczby statków wcale nie jest nierealna. Dane takie zostały przedstawione po przeprowadzeniu dokładnej analizy przez ekspertów z firmy Siemens oraz fundacji Bellona. Posługiwano się w dużej mierze danymi pochodzącymi z Ampere, czyli pierwszego na świecie w pełni elektrycznego promu, który został zbudowany w Gdańsku, a który korzysta z technologii dostarczonych przez firmę Siemens.
„Możemy zaobserwować, że pod względem rentowności napęd elektryczny gromi promy oparte o napędy diesla. Fakt, że tak wiele tras promowych potwierdziło już gotowość na elektryfikację, jest bardzo pozytywny” – powiedział Odd Moen, który reprezentuje firmę Siemens. „Powinniśmy działać szybko nad uruchomieniem w Norwegii kolejnych promów elektrycznych”.
Z opublikowanego sprawozdania wynika, że cała procedura konwersji może kosztować 3,5 miliarda koron norweskich. Suma ta uwzględnia nie tylko modernizację promów, ale również budowę infrastruktury przeznaczonej do ich ładowania. Roczne oszczędności po przeprowadzeniu konwersji mają jednak sięgać 700 milionów koron. Cała inwestycja powinna się zatem zwrócić już w ciągu 5 lat.
Oczywiście modernizacja o takiej skali to nie tylko oszczędności finansowe, ale także korzyści dla środowiska. Emisja CO2 ma się bowiem zmniejszyć z tego tytułu o 300 tysięcy ton rocznie.
PromySkat