WARSZAWA: 08:45 | LONDYN 06:45 | NEW YORK 01:45 | TOKIO 15:45

O „Pogorii” trochę więcej…

Dodano: 28 sty 2023, 10:07

43 lata temu, 23 stycznia 1980 roku, w Stoczni Gdańskiej imienia Lenina zwodowano jacht „Pogoria”. Projektantem tej pięknej jednostki był inż. Zygmunt Choreń, a zamawiającym Telewizja Polska, a dokładniej – Komitet do spraw Radia i Telewizji, zwany w skrócie Radiokomitetem.
Była to instytucja, która aż do roku 1993 zajmowała się kontrolą i organizacją pracy państwowych stacji radiowych i telewizyjnych. Pierwszym przewodniczącym Radiokomitetu był generał Ludowego Wojska Polskiego, Budowniczy Polski Ludowej, Włodzimierz Sokorski. Ostatnim szefem tej niesławnej instytucji był Zbigniew Romaszewski. Przed nim funkcję tę sprawował między innymi Jerzy Urban.

Pogoria

Maciej Szczepański – mroczna legenda telewizji

Kiedy w Stoczni Gdańskiej powstawała „Pogoria”, przewodniczącym Radiokomitetu był Maciej Szczepański, zwany potocznie „Krwawym Maćkiem”. Przezwisko wzięło się stąd, że Szczepański był bezwzględnym i brutalnym szefem, nie liczącym się z pracownikami, których szykanował, a najbardziej niepokornych zwalniał, wymyślając absurdalne zarzuty.
Podobno w swoim gabinecie miał ścianę monitorów, na których obserwował, co dzieje się w studiach nagraniowych. Jeśli zachowanie któregoś z pracowników nie podobało się prezesowi, natychmiast wyrzucał go z pracy. Już w pierwszym roku urzędowania „Krwawy Maciek” zwolnił z telewizji kilkaset osób.
Szczepański był typowym partyjnym aparatczykiem, z dyplomami filologii polskiej i Szkoły Nauk Politycznych. Przez sześć lat był kierownikiem Wydziału Propagandy i Agitacji Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Katowicach.
Jedną z przyczyn ogromnego zaufania, jakim I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR, Edward Gierek, obdarzał „Krwawego Maćka”, było wspólne miejsce urodzenia.
Obaj panowie pochodzili ze Śląska, a dokładniej z Sosnowca. Krajanowi Gierek wiele wybaczał i tolerował zachowania, na które inni członkowie kierownictwa partii nie mogli sobie pozwolić.
„Dyrektor telewizji, Maciej Szczepański (»Krwawy Maciej«, bo wszystkich wyrzuca), to typowy totalistyczny menadżer propagandy, mały Goebbels. Daje propagandę nachalną i wyłączną, eliminuje wszelką »polską wątpliwość«, starcie, dyskusję, historię, nawet tradycję ludową, za to daje dużo rozrywki i masę amerykańskich filmów sensacyjnych” – tak pisał o szefie Radiokomitetu w „Dziennikach” Stefan Kisielewski.
O szefie telewizji krytycznie wypowiadali się nawet jego partyjni koledzy. Kiedy Szczepański zwolnił prowadzącą teleturniej „Wielka Gra” Joannę Rostocką za to, że pokazała się na wizji z krzyżykiem, redaktor sprzyjającego władzy tygodnika „Polityka”, Mieczysław Rakowski, zanotował w swoim dzienniku „To parszywe bydlę! Aktyw! Już widzę ten partyjny aktyw. Powstał tylko w jego wyobraźni. Szczepański jest jednym z klasycznych typów, którzy mają w d… jakąkolwiek ideologię. Ich ideologią jest forsa, stanowiska, baby, samochód, słowem – pełnia życia”.
Ta bardzo krytyczna, ale jednocześnie emocjonalna ocena postaci Szczepańskiego, dokonana przez dziennikarza, polityka i ostatniego I sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, z pewnością nie była daleka od prawdy.

Pogo

Zastał telewizję czarno-białą, a zostawił kolorową

Szczepański unowocześnił telewizję, która za jego rządów technicznie bardzo się rozwinęła, ale wciąż pozostawała tubą propagandową PRL-u. Mówiono, że „zastał telewizję czarno-białą, a zostawił kolorową”. Nowoczesna technika miała tworzyć wyidealizowany obraz epoki propagandy sukcesu. W czasach, kiedy rzeczywistość była szara, przynajmniej telewizja miała być kolorowa.
„Jestem zawodowym propagandystą, nigdy tego nie ukrywałem. Ja wiem, jak się robi propagandę” – mówił Szczepański w książce Teresy Torańskiej „Byli”.
11 sierpnia 1980 roku, 26 dni przed odwołaniem ze stanowiska I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Edwarda Gierka, Szczepański stracił stanowisko szefa Radiokomitetu.
Było jasne, że stary, budowany od grudnia 1970 roku układ polityczno-propagandowy właśnie się kończy. Gierek oddawał władzę, a wraz z nim odchodził jego największy propagandysta.
W 1981 roku Maciej Szczepański stanął przed sądem z zarzutem przyjęcia łapówek wysokości 1,5 mln zł oraz przywłaszczenia mienia Radiokomitetu na sumę około 3,5 mln zł. Po dwuletnim procesie został skazany na osiem lat więzienia. Odsiedział połowę, po czterech latach został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. Zmarł w 2015 roku w Warszawie.

Żaglowiec Pogoria

„Pogoria” czyli kosztowna zabawka „Krwawego Maćka”

Szczepański, podobnie jak wielu PRL-owskich notabli, lubił luksusy. Mówiono o jego ekskluzywnych wczasach, polowaniach w Afryce i sportowych samochodach, kupowanych za pieniądze Radiokomitetu. Ile z tych opowieści było prawdy? Na to pytanie dziś już nie znajdziemy odpowiedzi. Pewne jest jednak, że jednym z przejawów wielkopańskich upodobań prezesa telewizji była budowa „Pogorii”.
Nazwa żaglowca „Pogoria” pochodzi od nazwy zbiornika wodnego, położonego na terenie Zagłębia Dąbrowskiego, gdzie znajdują się ośrodki wypoczynkowe oraz kluby żeglarskie i gdzie pierwsze szlify żeglarskie zdobywał przyszły prezes Radiokomitetu.
Budowę żaglowca rozpoczęto w Stoczni Gdańskiej imienia Lenina w roku 1979. Wodowanie odbyło się 23 stycznia 1980 roku. Chrzest jednostki, na którym obecni byli między innymi żeglarze Krzysztof Baranowski i Krystyna Chojnowska-Liskiewicz, dyrektor Stoczni Gdańskiej Klemens Gniech i sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, Tadeusz Fiszbach, odbył się w Dzień Dziecka – w niedzielę 1 czerwca 1980 roku. Matką chrzestną żaglowca została przodownica pracy z Huty Katowice – Danuta Długołęcka.
Dokładnie miesiąc później – 1 lipca 1980 roku wybuchła tzw. lipcowa fala strajków, w której uczestniczyło kilka tysięcy pracowników z prawie 200 zakładów pracy. Ludzie protestowali przeciwko podwyżkom cen mięsa. Wkrótce rozpoczął się Polski Sierpień’80.
Od chwili rozpoczęcia projektu „Pogoria” wzbudzała wiele emocji. Plotkowano, że nie jest to jacht Telewizji, ale prywatna i bardzo kosztowna „zabawka” Szczepańskiego. Mówiono, że na pokładzie są złote klamki, a na ścianach wiszą oryginalne obrazy Malczewskiego i Kossaka. Oczywiście żadna z tych rewelacji nie była prawdą.
Pierwszym kapitanem został były kapitan „Iskry”, kmdr Piotr Bigaj, który następnie oddał dowództwo Krzysztofowi Baranowskiemu.
Na fali krytyki planowano sprzedaż jednostki. Przed taką decyzją „Pogorię” uratował długi rejs do Antarktyki. Żaglowiec przetransportował ludzi i sprzęt do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego za kilkakrotnie niższą cenę od płaconej przez PAN armatorom statków towarowych, obsługujących stację. Miało to udowodnić „gospodarczą” przydatność „Pogorii”. Jednostka okazała się bezpieczna, szybka i dzielna.
W roku 1983 kapitan Krzysztof Baranowski zainicjował stworzenie na żaglowcu „Szkoły pod żaglami”. Trzydziestu uczniów liceum uczestniczyło w rejsie, podczas którego realizowany był normalny program nauczania szkoły średniej.
Podczas rejsu żaglowiec zawijał do portów, zabierając chętnych w krótkie rejsy i w ten sposób zarabiając na siebie czarterami.
Sukces koncepcji „Szkoły pod Żaglami” sprawił, że pomysłem zainteresowali się Kanadyjczycy, którzy w 1985 roku zorganizowali na pokładzie „Pogorii” własną szkołę „Class Afloat”.

Jacht Pogoria

W następnych latach żaglowiec był kilkakrotnie dzierżawiony przez Kanadyjczyków, zarabiając w ten sposób na swoje utrzymanie.
Kolejnym przedsięwzięciem była wyprawa zorganizowana w latach 1988–1989 w formie szkoły z młodzieżą z Polski, USA i ZSRR. „Pogoria” pokonała wówczas trasę dookoła Przylądka Horn.
Od roku 2021 armatorem słynnego żaglowca jest Pomorski Związek Żeglarski, który organizuje rejsy dla szkół, fundacji, stowarzyszeń oraz rejsy z otwartym naborem, na które mogą zgłaszać się wszyscy, którzy chcą przeżyć żeglarską przygodę na niezwykłym i – chyba dziś można już tak powiedzieć – historycznym żaglowcu.
W bieżącym roku „Pogoria” odwiedzi przede wszystkim porty Morza Śródziemnego. Statek z charakterystycznym niebieskim pasem na kadłubie zawinie między innymi do Nicei, Malagi, Genui i na Majorkę.
Jednostka wielokrotnie gościła w naszym mieście, budząc zainteresowanie nie tylko wśród żeglarzy, ale także wśród mieszkańców i turystów.