WARSZAWA: 02:27 | LONDYN 00:27 | NEW YORK 19:27 | TOKIO 09:27

Ofiarom tragedii drobnicowca „Nysa”

Dodano: 24 paź 2019, 5:35

W Kościele Morskim w Szczecinie pojawiła się kolejna tablica upamiętniająca ofiary morskiej tragedii. Tablica przypomina o katastrofie drobnicowca „Nysa”, który zatonął u wybrzeży Norwegii 10 stycznia 1965 roku. Tablicę ufundowała Polska Żegluga Morska.

„Nysa” była pierwszym drobnicowcem z serii B-51 budowanym w Stoczni Gdańskiej. Jednostki z tej serii powstawały na podstawie dokumentacji technicznej włoskiej stoczni Ansaldo z Genui.
Statek zatonął podczas silnego sztormu, 10 stycznia 1965 roku płynąc z ładunkiem złomu z portu Leith w Szkocji do Oslo. W katastrofie zginęło 18 członków załogi.
11 stycznia 1965 roku, a więc dzień po katastrofie, znaleziono resztki szalupy „Nysy”, w następnych dniach m.in. koła ratunkowe i fragmenty kadłuba, a w dniach od 14 stycznia do 16 stycznia morze wyrzuciło na wybrzeże Norwegii zwłoki 7 marynarzy. Najbardziej prawdopodobnym powodem zatonięcia statku było przemieszczenie się podczas sztormu źle umocowanego ładunku. Zgodnie z orzeczeniem Izby Morskiej, ostatecznej przyczyny katastrofy nie udało się ustalić.
Rodziny zmarłych marynarzy zamierzały się odwołać od orzeczenia i żądać ustalenia, że winę za wypadek ponosił po części armator, obsadzając statek oficerami o niedostatecznych kwalifikacjach (kapitan nie miał ukończonej żadnej szkoły morskiej i był kapitanem żeglugi małej z tzw. awansu społecznego, o jedynie podstawowym wykształceniu, I oficer, odpowiedzialny za załadunek, również niedawno awansowany, przed zatrudnieniem na „Nysie” został zmustrowany z innego statku na żądanie jego kapitana, który negatywnie ocenił umiejętności zawodowe oficera). Ostatecznie odwołania nie zostały wniesione, gdyż uzasadnienie orzeczenia było sporządzane przez prawie rok, a w tym czasie Służba Bezpieczeństwa naciskała na rodziny marynarzy, aby zrezygnowały z odwoływania się, gdyż okoliczności zatonięcia „Nysy” kompromitowały komunistyczny system zatrudniania marynarzy i kierowania przedsiębiorstwem żeglugowym. Okazało się to skuteczne i ostatecznie żadna z rodzin zmarłych nie odwołała się od orzeczenia.
Po wielu latach ujawniono znaleziony rzekomo w butelce list napisany przez jednego z marynarzy podczas zatonięcia „Nysy”. Wznowiono postępowanie przed Izbą Morską i w wyniku badań próbek pisma wszystkich członków załogi statku, które zachowały się w dokumentach armatora, ustalono, że list był sfałszowany.

Źródło: wikipedia.

Fot. Wojciech Sobecki