Dodano: 03 lut 2017, 6:29
– Ilość dostaw LNG mających dotrzeć na rynek jest wielka. W następnych czterech latach następne 60 mln ton gazu skroplonego trafi na rynek. To prawdziwa zagadka, bo gaz w obecnych warunkach powinien kosztować pół dolara za mmBtu – przekonywał prezes PGNiG Piotr Woźniak. – Azja nie wchłonie wszystkich wolumenów, to niemożliwe. Coś musi się stać.
W przekonaniu analityków PGNiG ilość gazu skroplonego dostarczona na rynek w okolicach 2020 roku musi doprowadzić do sytuacji, w której zacznie on konkurować z dostawami gazociągowymi dostarczanymi do Europy Środkowo-Wschodniej przez Nord Stream, a w przyszłości być może Nord Stream 2, którymi płynie surowiec rosyjski.
– Europa jest obecnie naturalnym punktem docelowym dla LNG. Azja już nie chce więcej gazu, Egipt zaraz zrezygnuje z importu. Europa staje się rynkiem bilansującym dla gazu skroplonego – powiedział dziennikarzowi BiznesAlert.pl prezes PGNiG Supply & Trading Uwo Bode.
– Wielu azjatyckich kupców zarezerwowało przepustowość projektów w USA. Jeśli spojrzeć na Japonię i Chiny zapotrzebowanie spada znacznie w stosunku do pierwotnych planów. Azjaci, którzy zainwestowali wielkie pieniądze w projekty amerykańskie chętnie sprzedają LNG do Europy.
W przekonaniu ekspertów spółki dostawy spotowe gazu skroplonego będą sprzedawane po okazyjnych cenach, które będą zmniejszać zapotrzebowanie na dostawy gazociągowe.
Źródło: biznesalert.pl