Dodano: 18 maj 2025, 13:26
Przez dwa dni Szczecin był europejską stolicą gospodarki morskiej. Po rocznej przerwie specjaliści branży morskiej spotkali się na 11. Międzynarodowym Kongresie Morskim, żeby podyskutować na temat problemów i szans stojących przed polską, europejską i światową gospodarką morską.
Tegoroczny kongres odbywał się pod honorowym patronatem polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, co znacząco podniosło rangę szczecińskiego spotkania. Głównym organizatorem wydarzenia była Fundacja Kongres Morski, a współorganizatorami Ministerstwo Infrastruktury oraz największe krajowe firmy gospodarki morskiej.
Z pewnością było o czym dyskutować, bo 11. Kongres Morski to trzy debaty plenarne, cztery główne bloki tematyczne i prawie stu prelegentów i panelistów z całego świata. Kongres był także doskonałą okazją do nieformalnego spotkania ministrów związanych z transportem i gospodarką morską krajów Unii Europejskiej. Gościem honorowym pierwszego dnia kongresu był premier Donald Tusk, który wygłosił do uczestników okolicznościowe przemówienie.
Jako przedstawiciele organizatorów kongres uroczyście otworzyli Jarosław Siergiej, prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście oraz Dariusz Doskocz, dyrektor naczelny Polskiej Żeglugi Morskiej.
– Idea szczecińskich spotkań narodziła się ponad dekadę temu. Od początku wydarzenie było wielopoziomową platformą wymiany myśli, doświadczeń oraz wizji przyszłości gospodarki morskiej. Cieszę się, że w tym roku kongres zyskuje szczególny wymiar i staje się jednocześnie nieformalnym spotkaniem ministrów do spraw gospodarki morskiej państw członkowskich Unii Europejskiej – powiedział Jarosław Siergiej.
– Żyjemy w czasach niezwykle interesujących, choć jednocześnie pełnych niepokojów. Wojna za naszą wschodnią granicą, napięcia na Bliskim Wschodzie czy zaburzenia w międzynarodowym handlu, wywołane nowymi cłami, mają bezpośredni wpływ na żeglugę, działalność polskich portów i całą gospodarkę morską. W czasach dynamicznych zmian kluczowe są elastyczność i otwartość na nowe szanse. Utrzymanie tempa rozwoju oraz zapewnienie dostępu do infrastruktury pozwalają nam pozostać na właściwym kursie i mieć uzasadnioną nadzieję na poprawę wyników branży. W obliczu wyzwań potrzebne są refleksje, dialog i współpraca – mówił Dariusz Doskocz.
Donald Tusk w swoim wystąpieniu, skierowanym do uczestników kongresu, nakreślił ambitny plan „Polskie morze”, zawierający zestaw działań w kluczowych sektorach gospodarki morskiej – od szkolnictwa morskiego po żeglugę, rozwój portów i sprawy związane z bezpieczeństwem morskich granic naszego kraju.
– Nigdy więcej nie możemy się odwracać plecami do morza, a niestety bywały takie okresy w naszej historii. Polska jest i musi się stać w pełnym tego słowa znaczeniu – państwem morskim. Żyjemy w czasach trudnych, pełnych niepokoju, jest wojna za naszymi granicami, więc pierwszym zadaniem było zapewnienie większego bezpieczeństwa na Bałtyku. Dlatego z taką determinacją rząd przystąpił do organizowania międzynarodowej ochrony wód Bałtyku.
Stąd wynika idea „warty bałtyckiej” z użyciem możliwości poszczególnych państw oraz NATO, aby nasze inwestycje, statki, nasze drogi morskie, porty, gazociągi, wiatraki, wszystko co jest nad morzem i na morzu było bezpieczne, ponieważ jest to kluczowy warunek rozwoju – powiedział premier.
Terminal kontenerowy w Świnoujściu
Szef rządu zapewnił, że niezależnie od protestów, nic nie zablokuje budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu, który jest jednym z elementów polskiego interesu narodowego.
W pierwszym etapie terminal ma obsługiwać 1 mln TEU rocznie, aby docelowo osiągnąć zdolność przeładunkową do 2 mln TEU rocznie, obsługując największe kontenerowce wchodzące na Bałtyk.
Strategicznym celem inwestycji jest utrwalenie pozycji polskich portów w basenie Morza Bałtyckiego i stworzenie z nich kluczowych węzłów globalnych łańcuchów dostaw dla Europy Środkowo-Wschodniej.
Podstawowa infrastruktura terminalu zostanie zlokalizowana na pirsie, który powstanie w wyniku zalądowienia części akwenu. W części lądowej powstaną elementy niezbędne do budowy połączeń drogowych i kolejowych. Inwestycja powinna być gotowa na przełomie 2028/2029 roku.
Odbudowa przemysłu stoczniowego
W Polsce będziemy budowali statki. Już dziś w wielu miejscach na mapie polskich stoczni powstają bardzo dobre produkty, ale teraz nadszedł czas na dużo większy impet – powiedział Donald Tusk.
Potwierdzeniem tych słów jest umowa podpisana 22 kwietnia br. między Stocznią Szczecińską „Wulkan” i Urzędem Morskim w Szczecinie na budowę stawiacza pław. Statek będzie miał około 30 m długości, 8 m szerokości i zanurzenie ok. 1,8 m. Stocznia w Szczecinie analizuje możliwości budowy kolejnych specjalistycznych statków.
Nowy żaglowiec szkolny
– Podjęliśmy decyzję, żeby po raz kolejny w naszej historii młode Polki i młodzi Polacy, którzy kochają morze i chcą swoje życie morzu poświęcić, mogli się szkolić. Będziemy za kwotę prawie 400 mln zł budowali kolejny polski szkoleniowy żaglowiec – powiedział Donald Tusk.
To bardzo dobra decyzja, wpisująca się w piękne tradycje „Daru Pomorza”, „Daru Młodzieży” i wcześniejszego „Lwowa” – pierwszego polskiego żaglowca szkolnego, na którym polską banderę podniesiono 4 września 1921 roku. Polska zawsze miała piękne, podziwiane na całym świecie żaglowce, mamy nadzieję, że kolejny będzie godnie kontynuował tradycje przeszłości.
Nowy statek szkoleniowo – badawczy
Powstanie nowy statek szkolno – badawczy dla Politechniki Morskiej w Szczecinie. „Nawigator XXI” wszedł do eksploatacji w 1998 roku, ma więc już 27 lat. O konieczności zmiany jednostki mówiło się od wielu lat, ale brak funduszy uniemożliwiał realizację przedsięwzięcia. Teraz ma się to zmienić.
– „Nawigator XXI” jest wysłużonym statkiem i już nie jest dostosowany do aktualnego poziomu i rozwoju badań naukowych. Za ponad 600 mln zł będziemy budowali nowy statek szkoleniowy. Polonizacja Bałtyku oznacza także polonizację zamówień. Wszędzie tam, gdzie to będzie możliwe, nawet jeśli bardzo trudne, przetargi będą wygrywali polscy dostawcy i polscy producenci. Dotyczy to także budowy naszych statków – podkreślił premier.
Promy dla polskich armatorów
W Gdańsku budowane są trzy promy dla polskich armatorów. Pierwszy jest już prawie gotowy i wejdzie do eksploatacji w październiku bieżącego roku. Każda jednostka będzie miała ponad 190 m długości, 32,2 m szerokości i 4100 m linii ładunkowej. Statkiem będzie mogło podróżować 400 pasażerów, a załoga będzie liczyła 50 osób.
Będą to jedne z najnowocześniejszych promów na Bałtyku, napędzane czterema silnikami na skroplony gaz ziemny, wyposażony w dwa pędniki azymutalne, co znacząco poprawi możliwości manewrowe. Nowe jednostki z pewnością zwiększą konkurencyjność polskich armatorów na Bałtyku.
– Promy są budowane w polskich stoczniach i będziemy chcieli powielać ten sposób postępowania także przy innych projektach – stwierdził Tusk.
Statki wrócą pod polską banderę
– Przywrócimy polską banderę, aby polscy marynarze, polscy armatorzy, i polscy producenci mogli pracować, pływać i zarabiać pod polską banderą – powiedział szef rządu.
W asyście studentów Politechniki Morskiej Donald Tusk przekazał ministrowi Arkadiuszowi Marchewce polską banderę, która w 2004 roku, a więc ponad 20 lat temu, została opuszczona na masowcu „Ziemia Gnieźnieńska”. Dodatkowej symboliki temu wydarzeniu dodał fakt, że statek, z którego pochodziła bandera, przez wiele lat pływał w barwach Polskiej Żeglugi Morskiej. Był to ostatni statek handlowy pływający pod biało-czerwoną banderą.
Pierwsza debata merytoryczna: Nowa polityka przemysłowa Unii Europejskiej w sektorze morskim
Pierwszą, bardzo ważną debatę merytoryczną, dotyczącą nowej polityki przemysłowej Unii Europejskiej w sektorze gospodarki morskiej, poprowadził Paweł Krężel, Dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Infrastruktury.
W debacie uczestniczyli: Fotini Loannidou – Dyrektor ds Transportu Wodnego Dyrekcji Generalnej ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej, Alberto Maestrini – Chairman SEA Europe the Shipyards’&Maritime Equipment Association of Europe, Josef Maurer – Head of Maritime and Operations, European Transport Workers’ Federation, Sotiris Raptis – Secretary General, European Community Shipowners’ Association oraz Marcin Talwik – Prezes Zarządu Żeglugi Polskiej SA, Sekretarz Generalny Związku Armatorów Polskich.
Państwa europejskie zdecydowały się na wdrożenie europejskiej strategii morskiej, której podstawowym celem jest zwiększenie konkurencyjności europejskiego sektora morskiego, ale ma ona także znaczenie dla wzmocnienia bezpieczeństwa państw Starego Kontynentu.
– Europa stanowi ogromną siłę w przemyśle morskim i powinniśmy podejmować działania zwiększające naszą konkurencyjność nie tylko przy pomocy Komisji Europejskiej, ale także przez zaangażowanie poszczególnych państw. Komisja Europejska stworzyła ramy polityczne dla wspólnych działań. Z pewnością musimy zmniejszyć lukę innowacyjności w stosunku do USA i Chin, czyli mówiąc wprost – europejski przemysł morski musi stać się bardziej nowoczesny, a przez to także bardziej konkurencyjny – powiedziała Fotini Loannidou, Dyrektor ds Transportu Wodnego Dyrekcji Generalnej ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej.
Jednym z ważniejszych elementów strategii przemysłowej powinno być budowanie statków w europejskich stoczniach. Mówił o tym w swoim wystąpieniu Alberto Maestrini, Chairman SEA Europe – the Shipyards’&Maritime Equipment Association of Europe.
– Budowa statków pozwala na rozwijanie nowoczesnych technologii, wdrażanie innowacyjnych rozwiązań technicznych, ale także jest gwarancją niezależności i bezpieczeństwa Europy. Innowacyjne, nowoczesne jednostki są dla nas wielką szansą – powiedział Maestrini.
Uczestnicy debaty zwracali uwagę na problemy, z którymi musi sobie w najbliższym czasie poradzić europejska gospodarka morska. Jednym z nich jest brak wykwalifikowanej kadry pracowników. Europa sprowadza fachowców z Azji, a powinna skupić się na kształceniu własnych pracowników.
– Musimy postawić na nauki ścisłe, na kształcenie inżynierów, którzy w przyszłości będą swoją wiedzą wspomagać europejski przemysł. Powinniśmy także uczynić zawód marynarza bardziej atrakcyjnym dla młodych Europejczyków – mówił Sotiris Raptis, Secretary General, European Community Shipowners’ Association.
Dyskutanci podkreślali, że Europa ma bardzo restrykcyjne przepisy dla armatorów, dlatego firmy armatorskie uciekają z naszego kontynentu, a liczba statków jest coraz większa i trzeba je gdzieś budować i gdzieś rejestrować. Byłoby dobrze, gdyby takim miejscem stała się właśnie Europa. Ważnym obszarem działalności jest udział w badaniach dna morskiego. Niedawno prezydent Donald Trump ogłosił, że chciałby, aby Stany Zjednoczone stały się liderem w tego rodzaju badaniach.
Warto, aby również Europa ze swoim potencjałem przystąpiła do tego współzawodnictwa, bo z pewnością nie stoimy na straconej pozycji.
Jak ważny jest rozwój szeroko rozumianego sektora morskiego, obnażył konflikt na Ukrainie. Europa bardzo szybko pokazała, że może uniezależnić się od dostaw rosyjskiego gazu, ale przecież stało się to dzięki statkom, które gaz transportują i infrastrukturze, która może go przyjąć w portach.
Ta sytuacja pokazuje, że mamy umiejętności, mamy technologię i co bardzo ważne – mamy odpowiednie środki finansowe, teraz trzeba wszystko połączyć razem i odpowiednio wykorzystać.
W drugim dniu kongresu dużą uwagę poświęcono niebieskiej gospodarce, czyli rozwojowi gospodarki morskiej z poszanowaniem środowiska naturalnego. Program Unii Europejskiej w tym zakresie obejmuje ograniczenie emisyjności szkodliwych substancji, promocję odpowiedzialnej produkcji żywności oraz dążenie do prowadzenia gospodarki zeroemisyjnej. Niebieska gospodarka kładzie duży nacisk na wytwarzanie energii elektrycznej z morskich źródeł odnawialnych, co również było przedmiotem dyskusji ekspertów podczas kongresu.
Pierwszy – otwierający dyskusję panel, dotyczący problematyki środowiskowej, prowadziła prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk, prof. Uniwersytetu Gdańskiego, Dorota Pyć.
Uczestnicy dyskusji zastanawiali się, czy w obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej świata Europa jest gotowa na przyjęcie programów związanych z niebieską gospodarką. Czy rosnąca konkurencja chińska i zapowiadana przez prezydenta Trumpa coraz bardziej agresywna polityka gospodarcza Stanów Zjednoczonych nie spowodują, że Europa stanie się mniej konkurencyjna na światowym rynku wymiany towarów i usług.
– Pierwsze dokumenty dotyczące niebieskiej gospodarki pojawiły się w Unii Europejskiej w 2007 roku i te kolory w polityce Unii nie blakną, one są ciągle żywe. Działania w kierunku zielonego ładu są nieuniknione. Musimy je dzisiaj trochę zweryfikować ponieważ na tej drodze mieliśmy pandemię, mamy wojnę w Ukrainie, zmieniła się sytuacja geopolityczna i to, co planowaliśmy kilka lat temu, czyli mocno wyśrubowane standardy, nie będą łatwe do osiągnięcia. Ale to nie znaczy, że z nich rezygnujemy. Musimy tylko spojrzeć na sprawę nieco inaczej, biorąc pod uwagę konkurencyjność naszych przedsiębiorstw, bo to, co niebieskie i zielone, nie może być droższe i trudniejsze – powiedziała dr Magdalena Adamowicz z Uniwersytetu Gdańskiego
Być może jeszcze w tym roku Unia Europejska przyjmie bardzo ważne dokumenty, jakimi będą: strategia portowa, strategia dla europejskiego przemysłu morskiego oraz europejski pakt oceaniczny.
Te trzy dokumenty określą sposób postępowania państw członkowskich UE w sektorze gospodarki morskiej na najbliższe lata. Bardzo ważne jest, aby wprowadzane regulacje nie zmniejszały konkurencyjności europejskiego sektora morskiego. Niezwykle istotny staje się także aspekt ochrony infrastruktury krytycznej, która musi być dobrze chroniona. Europejska gospodarka morska ma być przyjazna dla środowiska, konkurencyjna i bezpieczna.
– Jeśli mówimy o czystej energii w portach, to warto zwrócić uwagę na fakt, że energia elektryczna wykorzystywana do napędu urządzeń portowych lub podawana na statki często jest niestety produkowana z wykorzystaniem surowców, które z ekologią nie mają nic wspólnego. Ta energia pochodzi z elektrowni gazowych, węglowych lub przestarzałych reaktorów atomowych. Jeśli porty mają być zielone, to energia, która do nich trafia, także powinna być zielona – mówiła Monika Żaboklicka z DB Port Szczecin.
– Do realizacji planów Unii Europejskiej konieczna będzie wykształcona kadra, z którą mamy poważny problem. Konieczna jest zmiana zakresu i tempa kształcenia, ponieważ bez kadr wszystkie plany i założenia pozostaną tylko na papierze – powiedział Ernest Czermański z Uniwersytetu Gdańskiego.
– Powinniśmy większą uwagę zwrócić na kształcenie interdyscyplinarne, nie jako odchodzenie od specjalizacji, ale jako bardziej kompleksowe postrzeganie zjawisk, które zachodzą w naszej rzeczywistości. Być może takie kształcenie powinniśmy rozpocząć już na etapie szkoły średniej – mówiła Dorota Pyć.
Temat szkolnictwa znalazł się także w panelu zatytułowanym: „Nowe kompetencje dla gospodarki morskiej wobec wyzwań rynkowych”, prowadzonym przez dr. hab. Stanisława Iwana ze szczecińskiej Politechniki Morskiej.
Uczestnicy zastanawiali się nad problemami związanymi z dostosowaniem aktualnego systemu kształcenia do bardzo dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej i społecznej. Mówiono między innymi o tym, jak rozwijać kompetencje w zakresie cyfryzacji sektora morskiego, innowacyjności, nowych technologii i ekologii.
Rozmowy o edukacji są zawsze trudne, ponieważ bardzo trudno jest przewidzieć jakie będą kompetencje przyszłości. Jakie umiejętności będą niezbędne za 10-15 lat? Uczestnicy zastanawiali się nad możliwością zmian modelu kształcenia w sposób, który będzie efektywny, ale także interesujący i angażujący dla młodego pokolenia.
To właśnie problem braku kadr może wkrótce stać się jednym z głównych czynników, który zatrzyma transformację europejskiej gospodarki morskiej. Europa nie powinna opierać się na sprowadzaniu fachowców z innych rejonów świata, powinna jak najszybciej i w sposób jak najbardziej efektywny wykształcić własnych specjalistów.
– Bardzo ważne jest przełamywanie stereotypów narosłych wokół szkolnictwa zawodowego. Musimy pokazać, że szkolnictwo branżowe, czy mówiąc szerzej – szkolnictwo techniczne, jest ciekawe, a pracodawcy szukają absolwentów takich szkół i oferują dobre zarobki – powiedziała Aleksandra Turbaczewska, pełnomocnik dyrektora naczelnego Polskiej Żeglugi Morskiej.
W Polsce jest ponad 300 uczelni, które w obliczu niżu demograficznego, z jakim mamy obecnie do czynienia, walczą o studentów. Kandydaci mają możliwość bardzo szerokiego wyboru kierunków kształcenia wśród wielu specjalności z różnych branż, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Dziś studiowanie poza Polską nie jest już żadnym problemem. Uczestnicy panelu zastanawiali się co zrobić, aby absolwenci szkół średnich wybierali branżę morską i żeby po zakończeniu nauki chcieli z tym sektorem związać swoje zawodowe życie.
– Nadchodzi model kształcenia, w którym w coraz większym zakresie będzie dochodziło do wzajemnego przenikania się studiowania z pracą. Sytuacje, kiedy student spędzał w murach uczelni 6-8 godzin, odchodzą w przeszłość. Nawet najlepsze uczelnie nie są w stanie stworzyć symulacji rzeczywistego świata, w którym technologie i sposoby pracy bardzo szybko się zmieniają. Studenci muszą oprócz studiowania stykać się z realnymi problemami, które występują w firmach i to jest wyzwanie dla całego szkolnictwa – mówił dr inż. kpt. ż.w. Arkadiusz Tomczak.
– Jest bardzo dużo do zrobienia w zakresie współpracy nauki z biznesem. Firmy szukają pracowników, ale nie wychodzą z ofertą do studentów. Studenci kończąc uczelnię mają wiedzę, mają podstawy umiejętności, ale nie wiedzą, kto ich kwalifikacji potrzebuje. Przedsiębiorcy, jeśli chcą pozyskać pracowników, powinni pokazywać swoje firmy i wychodzić z ofertą do absolwentów uczelni – powiedziała Dorota Książkiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego.
Jednym z wyzwań stojących przed europejską branżą morską jest obecnie z pewnością zdobycie wykwalifikowanych kadr. Sektor morski bardzo potrzebuje pracowników i musi zrobić wszystko, aby zachęcić młodych ludzi do związania swojego życia z morzem.
Technologie cyfrowe, procesy sterowane przez sztuczną inteligencję, autonomiczne statki, powstają na naszych oczach, ale do ich obsługi wciąż potrzebni są ludzie.
Polscy armatorzy promowi łączą siły na Bałtyku
W drugim dniu kongresu przedstawiciele trzech największych polskich operatorów promowych: Polskiej Żeglugi Morskiej, Polskiej Żeglugi Bałtyckiej – Polferries i Euroafriki podpisali porozumienie w sprawie utworzenia wspólnego podmiotu PolSca Baltic Ferries.
Nowy podmiot będzie dysponował dziesięcioma promami, a po zakończeniu budowy w Gdańskiej Stoczni Remontowej trzynastoma jednostkami, które połączą Polskę ze Skandynawią tworząc największą siec połączeń promowych na Bałtyku.
– Stawiamy na gospodarkę morską. Stawiamy na jej rozwój, ambitne inwestycje i na budowę silnej polskiej marki na Bałtyku – powiedział na uroczystości podpisania umowy minister Arkadiusz Marchewka.
Powstanie spółka akcyjna, której udziałowcami będą wszyscy armatorzy podpisujący porozumienie, a wkrótce obok dotychczasowych znaków armatorskich pojawi się logo PolSca Baltic Ferries.
Celem nowego podmiotu jest wzmocnienie pozycji polskich przewoźników promowych na Bałtyku.
Deklaracja Szczecińska
Podczas spotkania w Szczecinie ministrowie odpowiedzialni w swoich krajach za gospodarkę morską ogłosili dokument nazwany Deklaracją Szczecińską.
Deklaracja wzywa Komisję Europejską do opracowania strategii przemysłu morskiego Unii Europejskiej, która wyznaczy kierunki działań, a jej konsekwencją będzie wzmocnienie konkurencyjności sektora morskiego Unii Europejskiej.
Dokument przekazano na ręce przedstawicielki Dyrekcji Generalnej ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej, Fotini Loannidou.
11. Międzynarodowy Kongres Morski w Szczecinie przeszedł do historii. Było to niezwykłe spotkanie nie tylko dlatego, że gościem honorowym był premier polskiego rządu, a kongres stał się także miejscem nieformalnego spotkania ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę morską i transport państw Unii Europejskiej, ale przede wszystkim dlatego, że ogłoszono szereg decyzji, które zmienią oblicze polskiej gospodarki morskiej.
Budowa nowego żaglowca szkolnego i statku dla studentów Politechniki Morskiej, przeznaczenie 1,3 mld zł na budowę promów dla polskich armatorów, deklaracja przywrócenia polskiej bandery na statkach i powstanie nowej spółki, która będzie zarządzała flotą początkowo dziesięciu, a wkrótce trzynastu promów na Bałtyku, to wydarzenia niezwykle istotne dla polskiego sektora morskiego.
Widać wyraźnie, że w zmieniającej się sytuacji politycznej i gospodarczej przed polską i europejską gospodarką morską stoją nowe wyzwania, którym branża będzie musiała sprostać.
Mamy nadzieję, że sprawy poruszane podczas dwudniowych obrad w poszczególnych panelach dyskusyjnych, nie pozostaną wyłącznie w sferze teoretycznych rozważań, ale znajdą praktyczne zastosowanie w gospodarce i z tym przekonaniem zapraszamy państwa do Szczecina na kolejny Kongres Morski za rok.