WARSZAWA: 17:02 | LONDYN 15:02 | NEW YORK 10:02 | TOKIO 00:02

Stocznie w Meklemburgii – Pomorzu Przednim znów na krawędzi

Dodano: 18 gru 2020, 7:49

Przepychanki wokół niemieckich stoczni nieopodal Szczecina ciąg dalszy. Władze landu udzielają wsparcia w obronie miejsc pracy bez żadnej gwarancji, że przedsiębiorstwa wkrótce ostatecznie nie upadną.
Stocznie w Meklemburgii – Pomorzu Przednim otrzymały świąteczny prezent. Komisja Finansów lancowego parlamentu po raz kolejny uwolniła rezerwy bezpieczeństwa dla stoczniowców. W sumie na dalszą budowę statku wycieczkowego „Global One” w zakładzie w Wismarze zostanie wydane 57 milionów euro. SPD, CDU i Lewica głosowały za uwolnieniem funduszy, mając na względzie przede wszystkim ochronę miejsc pracy. AfD głosowała przeciwko motywując to brakiem wiary w przyszłość stoczni.
Land nadal podejmuje ryzyko związane z finansowanie stoczni w celu uniknięcia zbliżającej się niewypłacalności na przełomie roku. Nastrój kryzysu podsyca przez przebieg rozmów z Genting, zarejestrowanym w Hongkongu właścicielem stoczni. Genting ma podobno odmówić udzielenia własnych akcji na pokrycie gwarancji państwowych. Wobec tego cała koncepcja finansowania przedsiębiorstw z zastosowaniem środków z federalnego funduszu ratunkowego ulega zachwianiu.

Teraz jest również jasne, że Genting porzuca plan budowy mniejszych statków wycieczkowych klasy Universial. Te nowoczesne jednostki były do tej pory postrzegane jako szansa na wyjście z kryzysu. Oznacza to również, że na razie stocznie Meklemburgii – Pomorzu Przednim nie mają nowych zamówień.
Niewykonanie zobowiązania podjętego przez właściciela stoczni kosztowałoby land około 230 milionów euro. W przypadku jego niewypłacalności nieuchronna stanie się likwidacje funkcjonujących obecnie około 2800 miejsc pracy w stoczniach. Środowisko przemysłowe landu reprezentowane przez IG Metall widzi alternatywę dla ewentualnego upadku stoczni w takich obszarach, jak projekty dla morskiej energetyki wiatrowej lub kontrakty zbrojeniowe dla marynarki wojennej.

Autor: Tomasz Augustyn, Instytut Studiów Regionalnych