WARSZAWA: 07:27 | LONDYN 05:27 | NEW YORK 00:27 | TOKIO 14:27

Okrętowiec na Wulkanie

Dodano: 29 lut 2024, 19:39

W ostatnim dniu lutego w Morskim Centrum Nauki w Szczecinie odbył się pokaz filmu „Okrętowiec na Wulkanie”, poświęconego prof. Eugeniuszowi Skrzymowskiemu. Autorzy – szczecińscy dziennikarze, Marek Klasa i Marek Osajda, w 42 minutowym materiale w interesujący sposób zaprezentowali sylwetkę nestora szczecińskich okrętowców.

Film, będący w istocie zapisem rozmowy, pokazuje nie tylko drogę zawodową profesora, ale także w interesujący sposób opowiada o życiu prywatnym człowieka, który swoje życie poświęcił odbudowie przemysłu okrętowego, najpierw w Gdańsku i Gdyni, a później w Szczecinie.
Na pokazie obecni byli dawni uczniowie i współpracownicy prof. Skrzymowskiego, wśród których nie zabrakło prezesa stoczniowego holdingu, Krzysztofa Piotrowskiego.
– Ten film powstał właściwie z przypadku. Profesor zadzwonił do redakcji  „Kuriera Szczecińskiego”, w którym wówczas pracowałem, w poszukiwaniu naszej dziennikarki, zajmującej się gospodarką morską. Odebrałem telefon, ponieważ koleżanki nie było w redakcji, wywiązała się ciekawa rozmowa i umówiliśmy się na spotkanie w domu profesora.
Akurat wtedy redakcja kupiła kamerę, aby realizować materiały do wydania internetowego Wraz z Markiem Osajdą, specjalizującym się w realizacji materiałów filmowych, wzięliśmy tę nową kamerę i pojechaliśmy nagrać krótki materiał filmowy do internetu. Podczas nagrywania rozmowy zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z osobą o wyjątkowym życiorysie i właśnie dlatego zamiast krótkiego materiału do internetowego wydania gazety, powstał ponad czterdziestominutowy film – mówi współautor scenariusza i autor zdjęć, Marek Klasa.

– Profesor otworzył się przed nami. Był już wówczas poważnie chory i prawdopodobnie czuł, że jego życiowa wędrówka dobiega kresu. Chyba właśnie dlatego zdecydował się na opowieść podsumowującą swoje życie – mówi współautor filmu, Marek Osajda.
Oglądając film trudno uwolnić się od refleksji, że powstał on w czasie, kiedy w Szczecinie nie ma już stoczni budującej statki.
Oczywiście są firmy prywatne, budujące kadłuby i konstrukcje okrętowe, ale prawdziwej, wielkiej stoczni, zdolnej do zaprojektowania i budowy statków, niestety już nie ma.
W filmie widać wyraźnie, że stocznia powstała z połączenia wielkich pasji i marzeń grupy ludzi, którzy po wojnie przyjechali do Szczecina z całej Polski bo chcieli budować statki.

Zaczynali od kutrów rybackich, przez statki parowe, motorowce, aby po latach osiągnąć kunszt pozwalający na budowę najbardziej skomplikowanych jednostek takich jak promy pasażersko-samochodowe czy najwyższej klasy chemikaliowce.
Dziś na „Wulkanie” jest cisza. Prawie nie widać błyskających ogniem palników spawaczy, którzy przez wiele lat stanowili codzienność stoczniowego krajobrazu.
To smutna konstatacja, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Stocznia Szczecińska należała do najbardziej liczących się producentów statków towarowych na świecie.
7 marca 2009 roku z pochylni Stoczni Szczecińskiej spłynął ostatni duży statek i można powiedzieć, że był to koniec pewnej epoki, której jednym z twórców był Eugeniusz Skrzymowski.
Pulsujący przez wiele lat ogromną energią Wulkan wypalił się i dziś nie ma już na nim okrętowców budujących wielkie statki.